piątek, 26 sierpnia 2011
No i dopadło mnie. Dziś koncert, ale nie cieszy mnie to. Przeczytałam te punkty umowy z "Artystą", które dotyczą moich obowiązków i poczułam się dziwnie. Słyszałam o fochach gwiazd i gwiazdeczek, ale zdziwiłam się szczerze. Teraz jest zniesmaczenie. I to nie tylko z powodu "Artysty", biorącego 15 000 za 90 minut "usługi", ale też z powodu ludzi, którzy przystają na takie warunki, a potem zadają sobie pytanie, czy w ogóle uda się sprzedać bilety, żeby "Artyście" zapłacić. Szkoda słów.
Kolejne autorytety upadły.
Kamienna twarz.
Nawet, kiedy bracia robią wieś i uprawiają sabotaż.
czwartek, 18 sierpnia 2011
Plany
Wróciłam.
Spotkałam ludzi, których nie spodziewałam się zobaczyć. Dni w Złotowie, noce - w Dzierzążenku. Kawa i poranne łażenie po rosie - jak w Ocyplu :)
Z rodziną wychodzi się dobrze nie tylko na zdjęciach...
Odpoczęłam. Mogę wracać do pracy.
piątek, 12 sierpnia 2011
Kierunek: Złotów
Jestem spakowana, ale jakaś niespokojna. Ogólnie źle się czuję i na myśl o samochodzie dokucza mi choroba lokomocyjna...
Kto będzie podlewał moje kwiatki? Kto będzie się bawił z psem?
Płacz przychodzi z wieczora...
Kto będzie podlewał moje kwiatki? Kto będzie się bawił z psem?
Płacz przychodzi z wieczora...
sobota, 6 sierpnia 2011
Miało być...
Miałam zostać w Szczytnie do jutra, ale jestem w domu już teraz. Rano wszystko zapowiadało piękny dzień. Świadomie używam czasu przeszłego. Teraz jest słabo. Nie chce mi się nawet pisać zdania o tym, co mnie irytuje, więc jednym słowem: BRAT.
Jestem w domu. Przekonałam się, że to nie jest zawsze takie oczywiste. Chyba ktoś nade mną czuwa, bo zaśnięcie za kierownicą może się rożnie skończyć. Trochę się przestraszyłam, ale nie o siebie się bałam.
Nie wiem, co z tym zegarem, ale tak naprawdę jest 22.13 i mam ochotę po prostu odpłynąć, co niechybnie niebawem uczynię...
Jestem w domu. Przekonałam się, że to nie jest zawsze takie oczywiste. Chyba ktoś nade mną czuwa, bo zaśnięcie za kierownicą może się rożnie skończyć. Trochę się przestraszyłam, ale nie o siebie się bałam.
Nie wiem, co z tym zegarem, ale tak naprawdę jest 22.13 i mam ochotę po prostu odpłynąć, co niechybnie niebawem uczynię...
piątek, 5 sierpnia 2011
Czas się ruszyć.
Wczoraj galop po Olsztynie, a dziś zaczynam weekend w Szczytnie. Ominęło mnie rodzinne weselisko (nie lubię takich rodzinnych zjazdów, na których trzeba ładnie wyglądać), więc więzi rodzinne będę podtrzymywać w trakcie tego wyjazdu.
Nie lubię takiego upału. Mam prawo nie lubić! Na szczęście nie muszę chodzić teraz do pracy, więc chyba dobrze wybrałam zawód ;)
Wczoraj galop po Olsztynie, a dziś zaczynam weekend w Szczytnie. Ominęło mnie rodzinne weselisko (nie lubię takich rodzinnych zjazdów, na których trzeba ładnie wyglądać), więc więzi rodzinne będę podtrzymywać w trakcie tego wyjazdu.
Nie lubię takiego upału. Mam prawo nie lubić! Na szczęście nie muszę chodzić teraz do pracy, więc chyba dobrze wybrałam zawód ;)
środa, 3 sierpnia 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)