sobota, 6 sierpnia 2011

Miało być...

Miałam zostać w Szczytnie do jutra, ale jestem w domu już teraz. Rano wszystko zapowiadało piękny dzień. Świadomie używam czasu przeszłego. Teraz jest słabo. Nie chce mi się nawet pisać zdania o tym, co mnie irytuje, więc jednym słowem: BRAT.

Jestem w domu. Przekonałam się, że to nie jest zawsze takie oczywiste. Chyba ktoś nade mną czuwa, bo zaśnięcie za kierownicą może się rożnie skończyć. Trochę się przestraszyłam, ale nie o siebie się bałam.

Nie wiem, co z tym zegarem, ale tak naprawdę jest 22.13 i mam ochotę po prostu odpłynąć, co niechybnie niebawem uczynię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz