piątek, 5 sierpnia 2011

Czas się ruszyć.
Wczoraj galop po Olsztynie, a dziś zaczynam weekend w Szczytnie. Ominęło mnie rodzinne weselisko (nie lubię takich rodzinnych zjazdów, na których trzeba ładnie wyglądać), więc więzi rodzinne będę podtrzymywać w trakcie tego wyjazdu.
Nie lubię takiego upału. Mam prawo nie lubić! Na szczęście nie muszę chodzić teraz do pracy, więc chyba dobrze wybrałam zawód ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz