niedziela, 11 września 2011




Takie tam... z Estonii.
Wakacje zleciały i znów dostałam się pod reżim pana Cykacza. Na drobne przyjemności znajdzie się czas, ale teraz cieszę się nawet z bardzo prostych powodów: dotarłam do domu i deszcz za mocno mnie nie zmoczył, ktoś się z czegoś ucieszył, rozwiązałam bratu zadanie z fizyki itp. Może dla kogoś to błahostki, ale mnie to naprawdę sprawia radość.

Żeby nie było tak zupełnie po staremu, dostałam nowe zadanie. Najpierw trochę mnie przestraszyło, że mam zacząć robić coś nowego i zupełnie od podstaw, a nie będzie kogo zapytać o radę, bo w moim mieście nikt się tym jeszcze nie zajmował. Teraz myślę, że może być ciekawie: zamiast schematu będzie odkrywanie. Mam nadzieję sama się przy okazji czegoś nauczyć i poczuć, że się rozwijam, choć materia do najłatwiejszych nie należy. Łatwo wyjść na hipokrytkę zajmując się tym, co mnie prawdopodobnie od tego tygodnia czeka.

A może by tak do Krakowa?
:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz