czwartek, 24 maja 2012
Skończyło się...
Rozpadło mi się małżeństwo. Stare Dobre Małżeństwo. Chyba w całym tym zamieszaniu przeszłam przez to dość łagodnie, chociaż mam poczucie, że naprawdę coś się kończy. Nie mam na myśli zespołu. Niezapominajki jakoś tu pasują, bo ja pamiętam, chociaż nie mam siły walczyć o coś, co być może nie jest tego warte. Podobno o przyjaźń, która się kończy, nie ma sensu zabiegać. A czasem wystarczy słowo...
Zaczynam pisać jakieś mądrości, które kojarzą mi się z obciachem pierwszej wody, ale skrycie (od tego momentu już nie) liczyłam na to, że w końcu ktoś coś zrozumie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz