poniedziałek, 7 maja 2012

Speleologia




O jaskiniach wiem mało, ale dziś moja wiedza jest i tak większa niż 2 tygodnie temu.
Kiedy się dowiedziałam, że będziemy spacerować po jaskiniach, stwierdziłam, że może być przyjemnie. No i było. W samych jaskiniach. Słońce smaliło, termometr wskazywał ze 40 stopni, a wewnątrz przyjemny chłód i czasem jakiś nietoperz. Po przeżyciach z dnia poprzedzającego była to miła odmiana.
Za to samo dojście do jaskini było mało komfortowe. Najpierw udzielono mi cennej wskazówki, żeby wszystkie niepotrzebne sprzęty zostawić na dole. Nie posłuchałam, bo lubię chodzić. Wiedziałam, że będzie pod górkę. Żeby mieć podejście szybciej z głowy, wyprzedziłam wszystkich. Jedna górka, kolejna... Za nią następna. Kiedy juz te łagodne wzniesienia się skończyły, zobaczyłam schody. I wtedy przyszedł kryzys. Nie dziwię się, że kilka osób zostało w tym miejscu.
Już dawno tak bardzo jak wtedy nie chciało mi się piwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz